Metoda CurlyGirl.


Cześć kochane!

Udało mi się przygotować jeszcze jednego posta przed urlopem. Aktualnie siedzę już na lotnisku i go dopieszczam. Cieszy mnie to, ponieważ nie mam pojęcia, czy uda mi się napisać cokolwiek będąc na wyjeździe. Najgorzej może być z internetem. ;)


Dzisiaj temat krótki i przyjemny! Opowiem Wam o Metodzie Curly Girl. Nie mogłoby jej tutaj zabraknąć. W końcu to metoda przeznaczona głownie dla nas - kręconowłosych! Poniżej kilka informacji i zasad, z których każda z Was powinna korzystać, mając na głowie burzę loków. :)

Metoda Curly Girl ma za zadanie poprawić kondycję i wygląd kręconych włosów, które z natury są wysokoporowate, suche, łamliwe i matowe.

Jeżeli nie stosowałyście wcześniej Metody CG, a macie zamiar wdrożyć ją w swoje kręcone życie, przy następnym myciu koniecznie sięgnijcie po szampon z silnymi detergentami (SLS/SLES - post TU). Wszystko po to, aby oczyścić włosy z całego świństwa, które się na nich nadbudowało.



1. Do codziennego mycia, nie używaj szamponów z SLS/SLES. Dlaczego? 

♦ takie szampony wysuszają włosy;
♦ pozbawiają włosy wszelkich wartości odżywczych;
♦ SLS/SLES możemy stosować raz na 2-3 tygodnie, w celu dokładnego oczyszczenie włosów;

Tych składników unikaj w składach szamponów:

Sodium Lauryl Sulfate;
Sodium Laureth Sulfate;
Sodium Myreth Sulfate;
Sodium Pareth Sulfate;
Sodium Coco Sulfate;
Ammonium Lauryl Sulfate;
Ammonium Laureth Sulfate;
Sodium Olefin Sulfanate;
Sodium Cocoyl Sarcosinate;
 
Zastępujemy SLS/SLES szamponami z łagodnymi detergentami. Tutaj np. słynny szampon dla dzieci Babydream.

Tych składników szukaj w składach szamponów:

Cocamidopropyl Betaine;
Coco Glucoside;
Decyl Glucoside;
Lauryl Glucoside;

Pamiętajcie, że szamponem myjemy skórę głowy, nie włosy na długości. Do tego służą odżywki tzw. myjadła oraz metoda przedstawiona poniżej.

Mycie włosów na długości zastępujemy metodą OMO.


Pierwsze O - Myjemy włosy na długości odżywką o ubogim składzie. Tutaj świetnie nadadzą się np. Kallos Aloe, Mrs Potters Aloes i Jedwab. Ma ona za zadanie oczyścić nasze włosy z zanieczyszczeń. NIE SPŁUKUJEMY! 

M - Na skórę głowy nakładamy szampon bez SLS/SLES (chyba, że akurat przypada nam mycie oczyszczjące) Spłukujemy CIEPŁĄ WODĄ! 

Drugie O - nakładamy na długość włosów maskę o bogatym składzie (bogatszym niż w pierwszym O). Takową trzymamy od 30 do 60 minut na włosach, pod czepkiem/zrywką i ręcznikiem/czapką.  ZMYWAMY CHŁODNĄ LUB ZIMNĄ WODĄ!


2. Czesanie. 

Włosy czeszemy tylko na mokro, najlepiej po nałożeniu odżywki (pierwsze o, w metodzie omo). Nie czeszemy włosów szczotką. Zamieniamy ją na grzebień z szeroko rozstawionymi ząbkami. Pamiętajcie,aby włosy rozczesywać delikatnie i powoli. 


3. Regularne podcinanie końcówek. Co 4-6 miesięcy.


4. Kołtuny? 

Jeżeli masz z nimi problem, pomóc w ich rozczesywaniu przyniosą Ci odżywki bez spłukiwania, nakładane tuż po umyciu włosów.


5. Płukanie włosów.

Do ostatniego płukania włosów (zmycie maski) używaj chłodnej lub nawet zimnej wody. Domknie ona łuski włosa, przez co kosmyki będą mniej podatne na uszkodzenia, a także zachowają warości odzywcze, które dostarczyła nam przed chwilą użyta maska.


6. Ręcznik zamień na bawełnianą koszulkę.

Używasz zwykłego ręcznika frote? Koniecznie zamień go na bawełnianą koszulkę, ręcznik papierowy lub szmatki/ręcznik z mikrofibry. Unikniesz puszenia się włosów.

Pamiętaj, aby nie pocierać włosów, tylko je ugniatać!


7. Prostownicy powiedz stanowcze: NIE!

Rzuć ją w kąt, do kosza, gdziekolwiek, bylebyś nie miała jej pod ręką. 


8. Suszenie mechaniczne.

Jeżeli to możliwe, zrezygnuj z mechanicznego suszenia loków. Zastąp tę metodę ploppingiem (o nim wkrótce) lub daj włosom wyschnąć naturalnie. Natomiast jeśli już musisz suszyć włosy suszarką, rób to przy pomocy dyfuzora, na niskich obrotach i tylko chłodnym nawiewem.


9. Odstaw silikony! Czy na pewno?

Zasady CG mówią o stanowczym wyeliminowaniu silikonów z włosowej diety. Dla wielu włosomaniaczek jest to kwestia sporna. Jedne z nich rezygnują, bo przecież silikony obciążają włosy i szkodzą, drugie zaś zachowują je w pielęgnacji włosów. Dlaczego? A dlatego, że silikony są świetnym zabezpieczeniem przed uszkodzeniami i rozdwajaniem się końcówek. Nadają włosom blask i zdrowy wygląd.


Co zatem zrobić? 

Osobiście nie zrezygnowałam z silikonów. Ograniczyłam je w szamponach, czasami myjadłach. Używam ich natomiast w maskach, stylizatorach i olejkach. Są to silikony łagodne. Zmywalne delikatnym szamponem lub lotne (takie, które same odparowują z włosa). 

Tabelka poglądowa poniżej.  Post poświęcony tylko silikonom jest w trakcie pisania :) 

Pamiętajcie, że każde włosy inaczej zareagują na użycie silikonów. Moim włosom mogą służyć, natomiast innym już nie. Musicie zaobserwować jak zachowują się Wasze włosy po ich użyciu. istwerdzić, czy chcecie je zachować w pielęgnacji, czy też nie. :)

Nie zapominajcie o regularnym oczyszczaniu włosów. Takie oczyszczanie stosujemy raz na 2-3 tygodnie, w zależności od potrzeb.


źródło; www.wizaz.pl



10. Daj sobie i włosom trochę czasu i cierpliwości. 

Zanim włosy przyzwyczają się do nowej metody może minąć od dwóch do sześciu tygodni. Czasem troszkę dłużej. Pielęgnacja włosów jest procesem długoterminowym, efekty nie przyjdą od razu, dlatego nie zniechęcajcie się na początku! Na pewno uzyskacie wymarzone efekty i nie pożałujecie :) 

 
Która z Was już stosuje metodę CG, a która ma to w zamiarach? Jakie są Wasze odczucia? Jesteście CG w 100%? Piszcie! :) 


Buziaki!

Źródło: www.wizaz.pl

Równowaga PEH, czyli klucz do pięknych włosów


Witajcie kochani!

Dzisiaj opowiem Wam o rzeczy istotnej, która ma ogromny wpływ na wygląd naszych włosów. Na początku włosomaniaczej drogi warto się z tym zapoznać, aby rozszyfrować, czego w danej chwili potrzebują nasze włosy i dostosować do nich odpowiednią pielęgnację. Czytajcie uważnie, a na pewno wszystko będzie dla Was jasne. Zapraszam!




Większość z Was na pewno nieraz spotkała się już z określeniem równowaga PEH, niczym nowym Was nie zaskoczę. Na szczęście włosomaniaczek z chwili na chwilę przybywa, więc post na pewno komuś się przyda :)

Wyróżniamy trzy grupy substancji, których potrzebują nasze włosy. PEH - czyli proteiny, emolienty, humektanty.



Proteiny - są to białka i aminokwasy, mają za zadanie odbudować włos, uelastycznić go, są budulcem włosów. Najczęściej są to proteiny mleka, jedwabiu i keratyna.

Proteiny (w składzie - "hydrolized", "protein"):

hydrolized silk (jedwab);
hydrolized keratin (keratyna);
hydrolized wheat protein ( proteiny pszenicy);
hydrolized soy protein (proteiny sojowe);
hydrolized elastin )elastyna);
hydrolized milk protein (proteiny mleczne);

Aminokwasy w składzie:

Arginine;
L-Cysteine;
Glutamic Acid;
Lysine;
Glycine;


Brak protein: włosy słabe, łamliwe.

Nadmiar protein (przeproteinowanie - nadbudowanie na włosie): włosy wyglądają jak przesuszone, są bardzo sztywne i szorstkie.

Każdy włos zareaguje inaczej, ale z własnego doświadczenia użycie protein polecam raz na 2 tygodnie.


Przykłady masek proteinowych:

Biovax Keratyna i Jedwab;
Kallos Keratin;
Kallos Milk;
Kallos Latte;


 

Emolienty - substancje natłuszczające, mają za zadanie natłuścić, wygładzić i zmiękczyć łuski włosa. Zapobiegają utracie wody z włosa, dlatego warto je stosować wraz z humektantami. Zastosowane w odpowiedniej ilości dociążają włosy i zapobiegają ich puszeniu się. Nadają włosom zdrowy wygląd.

Emolienty w składzie:

Cetearyl Alcohol, Cetyl Alcohol, Stearyl Alcohol (alkohole tłuszczowe);
wszelakie oleje ("-oil") i masła ("-butter");
woski;
Isopropyl Palmitate, Isopropyl Myristate;
♦ a nawet silikony: Dimethicone, Dimethiconol, Cyclomethicone, Cyclopentasiloxane, z PEG na początku i inne (post o silikonach wkrótce-zrobię edit);

Z emolientami we włosowej diecie ciężko jest przesadzić. Jeżeli chodzi o oleje, należy pamiętać, że powinno się je dobierać do porowatości włosów (post o porowatości TU). Źle dobrane oleje spowodują efekt odwrotny do zamierzonego.


Brak emolientów: włosy zniszczone, suche, napuszone.

Nadmiar emolientów: włosy przeciążone, tłuste, oklapnięte.


Przykłady masek emolientowych:

Kallos Multivitamin;
Kallos Omega;
Kallos Banana;
Biovax Opuntia Oil & Mango (emolientowo-nawilżająca);
Alterra Aloes i Granat (emolientowo-nawilżająca)



Humektanty - nawilżacze, wiążą wodę we włosie. Dzięki nim włosy są miękkie i wyglądają zdrowo. Aby w nim pozostały, należy je stosować w obecności emolientów. Należy uważać z ich z ilością, ponieważ łatwo jest włosy przenawilżyć, a wtedy na głowie zrobi nam się stóg siana!

miód;
gliceryna;
panthenol;
siemię lniane (linum usitatissimum);
aloes (aloe vera, aloe juice, aloe extract);
mocznik (urea);
kwas hiaulronowy (hyaluronic acid);


Brak humektantów: włosy suche, słabe, nienawilżone.

Nadmiar humektantów: puszenie się włosów (najczęściej przy wysokich temperaturach, lato-słońce, zima-ogrzewanie), oklapnięte włosy.


Przykłady masek humektantowych;

Kallos Aloe;
NaturalVital Aloes i Jałowiec;
Kallos Honey;



Tutaj pojawia się pytanie... JAK? Odpowiedź jest prosta. Eksperymenty i obserwacje. Ciężko powiedzieć czy np. wyglądające sucho włosy są efektem przenawilżenia czy przeproteinowania. Każdy włos reaguje inaczej, czego innego potrzebuje, jedną substancje lubi mniej, drugą bardziej, więc nie ma konkretnej sugestii jak sobie z tym poradzić. Eksperymenty, eksperymenty i jeszcze raz eksperymenty! Same musicie dojść do tego, czego potrzebują Wasze kręciołki! 

We włosowej diecie ważne jest, aby zrównoważyć pielęgnację tak, aby każdy składnik PEH, był dostarczony w odpowiedniej ilości. Ta dieta musi być zrównoważona, aby włosy były piękne, lśniące i w dobrym stanie. Podobnie jest ze zwykłą dietą spożywczą!
Poniżej krótka ściągawka. :)

♦ włosy łamliwe i matowe – brak humektantów;
♦ włosy "strączkowate", układające się w strąki, wyglądają jak mokre – za dużo humektantów;
♦ włosy słabe, śliskie  – za mało protein;
♦ włosy suche, sztywne, wyglądające na zniszczone – oznaka przeproteinowania;
♦ włosy zniszczone, lekkie, napuszone, elektryzują się – brak emolientów;
♦ włosy tłuste, bez objętości – za dużo emolientów;


Jeżeli nie wiecie od czego i jak zacząć, zaleca się oczyszczenie włosów szamponem z silnymi detergentami i stosować każdy składnik PEH po kolei. To chyba najprostsza opcja, aby w jakiś sposób dotrzeć do włosów i zauważyć ewentualną poprawę. Sama zaczynałam w ten sposób, aż w końcu nauczyłam się dobierać odpowiednie składniki do włosowej pielęgnacji :) .

Warto również zapoznać się z punktem rosy (wkrótce post), dzięki temu mniej więcej będziecie wiedziały, czego z PEH stosować przy danym myciu.


Odgadnąć potrzeby naszych włosów, jest dość ciężko. Loki z natury są trudne. Dlatego potrzeba mnóstwo czasu, jeszcze więcej cierpliwości i przede wszystkim ogrom chęci i motywacji! Gwarantuję, że wtedy bardzo szybko dojdziecie, do tego, co lubią Wasze włosy i staniecie się szczęśliwymi posiadaczkami pięknych, zdrowych kręconych włosów! :)

Jeżeli macie problemy z dostosowaniem pielęgnacji odpowiedniej dla swoich włosów, zapraszam do kontaktu! Razem coś zdziałamy :)

Myślę, że wyczerpałam temat i przedstawiłam Wam równowagę PEH krótko i dostatecznie jasno. Nie jest to trudny temat, jednak należy go odpowiednio ugryźć, a wszystko będzie jasne. Wtedy będziemy prawie w domu z pielęgnacją kręconych włosów! :)


Pozdrawiam!



Chcesz być na bieżąco z postami? Zapraszam! 
CurlyClaudie na FacebookuCurlyClaudie na Instagramie

źródło: mfairhaircare.blogspot.com / wizaz.pl

Recenzja stylizatora Bheysé Curly Time


Cześć kochane!

Kolejna seria postów została otwarta. Na pierwszy ogień idzie recenzja stylizatora. Mam mega mnóstwo pomysłów na posty, chciałabym od razu napisać Wam o wszystkim, niestety tak się nie da. Ale wszystko w swoim czasie :)

Kilka dni temu na facebookowej grupie Curly Girls Polska, przedstawiłam efekty, jakie na moich loczkach wyczarował poniższy kosmetyk. Aktualnie użyty dwa razy, ale mam nadzieję, że takie spektakularne efekty będą zawsze! Tak jak obiecałam, tak się stało. Przed Wami recenzja pokochanego przeze mnie stylizatora. :) 




Powyższy kosmetyk nabyłam przez przypadek. Udałam się do miejscowej hurtowni w celu kupienia Tigi Curlesque (nie zastałam go na półce), wyszłam ze sklepu z tym cudeńkiem. Totalny spontan.

Bheysé Curly Time jest produktem profesjonalnym, znajdziemy przede wszystkim w salonach fryzjerskich. Dlatego też, kupić go możemy w hurtowniach fryzjerskich/kosmetycznych - stacjonarnych lub internetowych. Posiedziałam, poszperałam i na internecie można go spokojnie zamówić. Koszt to ok. 15 zł/100ml (+koszty przesyłki).

Strony na których można go dostać:
www.hairibeauty.com
www.multidrogeria.pl


Skład :
Aqua (water/eau), VP/DMAPA Acrylates Copolymer (polimer), Cyclopentasiloxane (silikon lotny), VP/Dimethylaminoethylmethacrylate Copolymer (polimer), Cetearyl alcohol, C12-15 Akyl Benzoate (emolient/konserwant), Vinyl Caprolactam/VP/Dimethylaminoethyl Methacrylate Copolymer (polimer), Polyquaternium-11, Propylene Glycol, Polyquaternium-37, Dimenthiconol (silikon zmywalny łagodnym szamponem), PEG-90M, Phenoxyethanol (konserwant, zapobiega tworzeniu się mikroorganizmów w kosmetyku), Panthenol, Parfum (Fragrance), Ethylhexylglycerin (naturalny konserwant, delikatny humektant), Citrid Acid (regulator pH-kwas cytrynowy), Linalool, Limonene, Coumarin, Alpha-Isomethyl Ionone, Eugenol, Citral, Cinnamal, Geraniol



Skład na pewno zmartwi dziewczyny stosujące w 100% metodę CurlyGirl, ponieważ znajdziemy tutaj dwa silikony. Osobiście z nich nie zrezygnowałam i przyznam, że nie żałuję. Ochrona włosa zawsze się przyda :)
Jak w większości produktów znajdziemy też konserwanty. Dwa antystatyki, dwa emolienty, trzy humektanty (w tym jeden o delikatnym działaniu), jest też emulgator. Nie ukrywajmy, skład nie powala, zawsze mógłby być lepszy. Jednak na włosach kosmetyk sprawdził się znakomicie :)

Pod względem analizy składu, ten kosmetyk sprawił mi niemały problem. Jest to moja pierwsza analiza, więc błędy mogą się pojawić. Sama jeszcze uczę się dokładnie czytać i rozszyfrowywać składy. Informacji o niektórych składnikach musiałam szukać baaaardzo długo :) . Z zawodu nie jestem kosmetologiem, ani chemikiem, dlatego mam nadzieję, że mnie za to nie zjecie i dacie znać, jeżeli zauważycie jakiś błąd :)
 





Zapach kosmetyku jest bardzo delikatny, lekko wyczuwalny. Konsystencja kremowa, wydaje się być jakby "śliska", kiedy produkt znajduje się na dłoniach. Na mokro wydaje się klejący, lecz po nałożeniu na włosy, ten efekt znika.





Produkt zapowiada się na bardzo wydajny, ponieważ na stylizację swoich włosów zużyłam pasek ok. 6-7cm (gdzie zawsze zużywam więcej). Nie miałam żadnych problemów z jego nakładaniem, świetnie się rozprowadzał i szybko wnikał we włosy. Na mokro można było wyczuć warstwę filmotwórczą, jednak po wysuszeniu nie było to zauważalne. Włosy były gładkie, miękkie i zyskały nieco na objętości! Przede wszystkim nie były sklejone, ani tłuste w dotyku.





Według etykiety jego głównym zadaniem jest zdefiniowanie skrętu, a także ochrona przed puszeniem. Co do pierwszego zgodzę się w 100%! W moim przypadku pięknie zdefiniował skręt, a loczki były zachwycająco  równe (najbardziej te od spodu, z wierzchu bywało różnie). Stylizator świetnie sprawdzi się u dziewczyn ze skrętem typu 3B/3C.

Co do puszenia się włosów, nie jestem pewna. Wieczorem włosy były lekko napuszone... ale to raczej spowodowane pogodą na zewnątrz. Ostatnio non stop pada i pada... Przy następnych użyciach sprawdzę jak to się ma i zedytuję post. :)






Zauważyłam jedyny minus pod koniec dnia... Włosy u nasady lekko przyklapły, mimo że produktu nałożyłam na prawdę bardzo mało. Podejrzewam, że potrzebują podcięcia od góry i będzie po problemie (zresztą widać na zdjęciu, jak włosy zachowują się u nasady), dlatego nie zniechęcam Was! Co prawda, trzeba uważać, ponieważ produkt ma w składzie silikony, przez co faktycznie może włoski obciążyć. Myślę jednak, że przy odpowiedniej "dawce" stylizatora, nie będziecie miały z tym problemu! Zresztą jak z każdym kosmetykiem - należy uważać z ilością :)



Podsumowując!

Jestem mega zadowolona z kupna tego stylizatora. Może nie są to jeszcze perfekcyjne loki, ale i tak jest WOW! Uwielbiam testować nowe produkty, dlatego kupiłam ten w ciemno. Oczywiście cena też była baaardzo kusząca.  Czy żałuję? NIE! Efekty daje bardzo zadowalające, pięknie utrwala i definiuje loczki już po pierwszej aplikacji. Następnego dnia po umyciu mam spokój od reanimacji. W odpowiedniej ilości nie obciąża włosów, nie skleja, nie wysusza, sprawia że włoski są miękkie i gładkie w dotyku :) U mnie Bheysé Curly Time sprawdził się świetnie i na pewno jeszcze nieraz do niego wrócę. :)




Podejrzewam, że u "mocniej" zakręconych dziewczyn sprawdzi się podobnie. :) Z całego serca polecam!


Wydaje mi się, że napisałam wszystko co chciałam. Pierwsza recenzja już za mną, następne będą tylko lepsze! Podoba Wam się taka forma recenzji?
Zainteresowałam Was powyższym kosmetykiem? Może któraś z Was miała już z nim do czynienia? Dajcie znać :)


Pozdrawiam!


* recenzja powyższego kosmetyku jest dostosowana do moich odczuć i efektów, które uzyskałam po jego użyciu. U każdego może sprawdzić się inaczej.

Porowatość włosów, jak ją określić?




Cześć kochane!

Dzisiaj będzie naukowo i ciekawie! Postaram się opowiedzieć o tym krótko, zwięźle i na temat! :)




Zanim rozpoczniecie świadomą pielęgnację włosów, warto byłoby je poznać i co nieco się o nich dowiedzieć. Określenie porowatości włosów jest bardzo ważnym aspektem, który pomoże Wam przy układaniu planów pielęgnacyjnych. Do każdego rodzaju włosów, należy dobrać odpowiednią pielęgnację oraz kosmetyki. Określenie porowatości włosów, najlepiej jest wykonać pod mikroskopem, jednak kto z nas posiada go w domu? Na szczęście możemy zrobić to w nieco łatwiejszy sposób. Poniżej kilka informacji :)

U nas - kręconowłosych - najczęściej "znajdziemy" włosy wysoko- lub średnioporowate.








NISKOPOROWATE

Włosy z natury zdrowe, błyszczące i gładkie. Rzadko się puszą, nie elektryzują się. Mają ciasno ułożone łuski włosa. Ten rodzaj jest bardzo odporny na uszkodzenia oraz stylizację. Włosy często nie układają się najlepiej. Mają również problemy z chłonięciem wody. Włosy niskoporowate nie wymagają bogatej pielęgnacji. Przeciwnie, należy ją ograniczyć. Ten rodzaj włosów bardzo łatwo i szybko jest obciążyć, przez co stracą swój zdrowy wygląd, blask i sprężystość. Dlatego wszystko z głową! :)

Dobrze chłoną kwasy nasycone, czyli oleje o małych cząsteczkach, na przykład takie jak: olej kokosowy, arachidowy, palmowy, babassu, masło shea i inne. Łatwo jest je obciążyć, dlatego przede wszystkim należy uważać z silikonami.









WYSOKOPOROWATE

Włosy wysokoporowate są przeciwieństwem włosów niskoporowatych. Taki rodzaj można sobie "wyhodować" na skutek nie właściwej pielęgnacji lub zabiegami fryzjerskimi. U kręconowłosych jest to naturalna porowatość. Z taką się rodzimy!

Włosy wysokoporwate mają nieregularnie rozmieszczoną łuskę, która znacznie odstaje od kory włosa. Ten rodzaj możemy nazwać "wrażliwymi". Często i bardzo łatwo ulegają zniszczeniu. Wszystkie substancje odżywcze, jak i wodę, chłoną jak gąbka. Ich wadą jest bardzo słaba kondycja, suchość, czy łamliwość. Bardzo często się puszą, są zniszczone. Źle reagują na zmiany temperatury i wilgotność powietrza. Przy tym rodzaju włosów, bardzo ważna jest ich pielęgnacja, ponieważ jeżeli o nie nie zadbamy staną się matowe, szorstkie w dotyku, bardziej spuszone i bez wyrazu. A tego nie chcemy!

Dobrze chłoną  kwasy wielonienasycone z grupy omega – 3 i omega – 6, czyli oleje o dużych cząsteczkach, na przykład takie jak:  winogronowy, słonecznikowy, lniany, z nasion czarnuszki, kukurydziany, z awokado, jojoba i inne. Kochają emolienty, proteiny i humektanty!








ŚREDNIOPOROWATE


Najczęściej spotykana porowatość włosów. Jeżeli nie potrafisz samodzielnie określić porowatości, prawdopodobnie jesteś posiadaczką włosów średnioporowatych.
Można powiedzieć, że jest to mieszanka włosów nisko- i wysokoporowatych. Ciężko przypisać je do konkretnej grupy. Łuski włosa są ułożone najczęściej regularnie. Delikatnie odstają od kory. Czasami się puszą. Nazwijmy je włosami "normalnymi", które są najłatwiejsze w pielęgnacji. Lubią większość składników odżywczych, dlatego pielęgnacja tutaj będzie umiarkowana i przede wszystkim łatwa. Z tymi włosami jest najmniej problemów. Powiedzmy sobie, że są zawsze posłuszne. :)

Dobrze chłoną  kwasy jednonienasycone z grupy omega – 7 i omega – 9, czyli oleje o średnich cząsteczkach,  na przykład takie jak: migdałowy, makadamia, sezamowy, z oliwek, awokado i arganowy i inne.







Wszystkiego nauczycie się, jeżeli będziecie bacznie obserwować swoje włosy. Musicie z nimi trochę poeksperymentować zanim znajdziecie dla nich odpowiednie kosmetyki i metody pielęgnacji. Minie troszkę czasu zanim zorientujecie się co lubią Wasze włosy, a czego nie. Uzbroicie się zatem w cierpliwość :) 

Warto jest wprowadzić regularne olejowanie do włosowej pielęgnacji. Jeżeli określicie już swoją porowatość, możecie dobrać do tego odpowiednie oleje. Na pewno nie pożałujecie :)
Post o olejowaniu i spis olejów pojawi się już za niedługi czas! 

Postaram się również o post, w którym bardziej skupię się na porowatości naszych kręconych włosów. :)


Odnoszę wrażenie, że o czymś zapomniałam... ale mam nadzieję, że się mylę. W razie czego, piszcie!
Wiecie już jaka jest porowatość Waszych włosów? Podzielcie się! :)


 Buziaki!


Źródła: www.poradnikzdrowie.pl ; własna wiedza

SLS/SLES i inne deteregenty!




Cześć kochani! 


Dzisiaj poruszę temat pozornie nudny, ale bardzo ważny, jeżeli chcemy zacząć świadomą pielęgnację włosów.  Mowa tutaj o zawartości szamponów, w których często możemy znaleźć więcej złego niż dobrego. Chodzi o SLS, SLES i inne silne detergenty, które znajdują się w bardzo dużej ilości produktów na sklepowych półkach. Nie dajcie się nabrać!










Detergenty - inaczej po prostu środki piorące i myjące.  Są one składnikami proszków do prania, płynów do mycia naczyń lub kapsułek do zmywarek. Na nasze nieszczęście dodaje się je również do dużej ilości kosmetyków.



SLS (Sodium Lauryl Sulfate) oraz SLES (Sodium Laureth Sulfate) - to najpopularniejsze silne  detergenty, które są dodawane do mydeł, past do zębów, płynów do naczyń, proszków do prania, a także szamponów.


SLS - laurylosiarczan sodu, silnie myjący i pianotwórczy detergent.

SLES - etoksylowany laurylosiarczan sodu, pokrewna SLS, nieco łagodniejszy detergent.



Substancje te sprawiają, że produkt bardzo się pieni, przez co mamy wrażenie, że jest bardziej skuteczny. 



Jak rozpoznać detergenty w składzie kosmetyku? 


 Wyróżniamy 4 grupy detergentów.



ANIONOWE - "złe", dobrze się pienią oraz łatwo spłukują. Znajdują się w większości szamponów. 


* Sodium lauryl sulfate (SLS);
* Sodium coco sulfate (SCS);
* Sodium laureth sulfate (SLES); 
* Ammonium lauryl sulfate (ALS);
* Ammonium laureth sulfate (ALES);
* Sodium C14-16 Olefin Sulfonate;
* Sodium Myreth Sulfate:
* Sodium Coco-Sulfate:
* Alkylbenzene Sulfonates;
* TEA - dodecylbenzenesulfonate:
* Ethyl PEG-15 cocamine sulfate;
* Dioctyl sodium sulfosuccinate:
* Sodium Lauryl Sulfoacetate;



Szampon Head&Shoulders



Żel pod prysznic BeBeauty






Detergenty łagodne - "dobre", działają słabiej niż silne detergenty (mniejsze zło).



AMFOTERYCZNE - znajdziemy je w delikatnych szamponach i szamponach dla dzieci.


* Cocamidopropyl Betaine;
* Coco Betaine;

*Coco Glucoside;
* Cocoamphoacetate;
* Cocoamphodipropionate;
* Disodium Cocoamphodiacetate;
* Disodium Cocoamphodipropionate;
* Lauroamphoacetate;
* Sodium Cocoyl Isethionate;



Szampon Babydream




KATIONOWE - znajdziemy je w odżywkach i maskach (mycie włosów na długości). Najlepsze dla kręconych włosów.  



*  Behentrimonium Chloride;
*  Behentrimonium Methosulfate;
*  Benzalkonium Chloride;
*  Cetrimonium Chloride;
*  Cinnamidopropyltrimonium Chloride;
*  Cocotrimonium Chloride;
*  Dicetyldimonium Chloride;
*  Dicocodimonium Chloride;
*  Dihydrogenated Tallow Dimethylammonium Chloride;
*  Hydrogenated Palm Trimethylammonium Chloride;
*  Laurtrimonium Chloride;
*  Quaternium-15;
*  Quaternium-18 Bentonite;
*  Quaternium-18 Hectonite;
*  Quaternium-22;
*  Stearalkonium Chloride;
*  Tallowtrimonium Chloride;
*  Tricetyldimonium Chloride;
*  Lauramidopropyl Betaine;


Balsam Mrs. Potters Aloes i Jedwab





NIEJONOWE - nieprzyjemnie pachną, słabo się pienią, ale są najłagodniejsze. 


* Coco Glucoside;
* Decyl Glucoside;
* Laureth-10 (Lauryl Ether 10);
* Laureth-23;
* Laureth-4;
* PEG-10 Sorbitan Laurate;
* Polysorbate- (20, 21, 40, 60, 61, 65, 80, 81);
* PPG-1 Trideceth-6;
* Steareth- (2, 10, 15, 20);
* C11-21 Pareth- (3 do 30);
* C12-20 Acid PEG-8 Ester;




Dlaczego silne detergenty są szkodliwe? 

* powodują wysuszanie i podrażnienie skóry;
* bardzo często wywołują świąd;
* zaburzają wydzielanie łoju/potu;
* mogą uczulać;
* powodują zaczerwienienia oraz łuszczenie się skóry;





Czy należy całkowicie zrezygnować z silnych detergentów?

W przypadku pielęgnacji kręconych włosów, które z natury są suche i najczęściej wysokoporowate, najlepiej będzie odstawić w kąt silne detergenty. U nas - kręconowłoych - najlepiej sprawdzą się szampony łagodne lub dla dzieci. 


Jeżeli mowa o innych typach włosów, wszystko zależy od tego, jak na silne detergenty reagują Wasze włosy i skóra głowy. Może się okazać, że silne detergenty nie będą im straszne! :) Jeżeli nie zauważycie niepokojących objawów, możecie śmiało je stosować. Najlepiej będzie, gdy rozcieńczycie szampon z SLS/SLES z wodą, zanim nałożycie go na głowę. Co jakiś czas jednak zwróćcie uwagę, czy nic niepokojącego nie dzieje się ze skórą głowy i włosami :) 





Jaki szampon wybrać?


SLS/SLES - każda kręconowłosa powinna posiadać jakikolwiek szampon z silnymi detergentami. Raz na 1-3 tygodnie (w zależności od potrzeb) powinnyśmy użyć go w celu oczyszczenia włosów. Zmyjemy wtedy całą taflę świństwa, która utworzyła nam się przez ten czas. Przy tak rzadkim stosowaniu nie narobimy sobie problemów.


Łagodne szampony - możemy ich używać przy każdym myciu włosów. Należy jednak pamiętać, że szampon powinno nakładać się na skórę głowy. Podczas spłukiwania szamponu ze skalpu, spłynie on po długości włosów, dzięki czemu zostaną one oczyszczone. Szampon najlepiej jest używać co drugie mycie. Oczywiście każda głowa ma swoje wymagania, dlatego częstotliwość mycia skóry głowy szamponem, należy dostosować do własnych obserwacji. :)




Jak unikać silnych detergentów? 

Dla niektórych unikanie SLS/SLES może okazać się dość problematyczne. Nie każda z nas potrafi dokładnie rozszyfrować składy kosmetyków. Dlatego polecam wypisać sobie na karteczce te złe i te dobre detergenty. Z karteczką ruszamy na zakupy, szukamy, znajdujemy i mamy po problemie. Sama nauczyłam się w ten sposób wybierać "łagodne" szampony. Z czasem Wy się nauczycie i karteczka nie będzie już potrzebna :) 


Łatwiejszym sposobem będzie poszperanie w internecie i poczytanie opinii innych włosomaniaczek o danych produktach (www.wizaz.pl). Następnie ruszamy do sklepu z zamysłem kupienia konkretnego kosmetyku.




Mam nadzieję, że nie zanudziłam Was swoimi wypocinami. Liczę, że dzięki temu postowi będziecie już wiedziały jak rozróżnić detergenty w kosmetykach i zaczniecie kupować tylko te z "dobrymi" składnikami.  :) 





Pozdrawiam! :) 



Źródła: www.wizaz.pl ; www.mfairhaircare.blogspot.com ; www.wikipedia.pl ; www.anwen.pl