Moje pierwsze badanie trychologiczne RELACJA
Cześć Kochani!
Wróciłam z urlopu, mam internet, więc mogę pisać posty! Chyba stało się to moim małym uzależnieniem, ponieważ nie mogłam doczekać się aż wrócę i coś dla Was nadziergam. :)
Chcę Wam przedstawić moje odczucia związane z pierwszą wizytą w gabinecie trychologicznym. Dziewczyny, które zdążyły mnie poznać, wiedzą że zmagam się z nadmiernym wypadaniem włosów, spowodowanym zażywaniem hormonów od ok. 3 lat. Największy problem stanowią lekarstwa na niedoczynność tarczycy. Poniżej krótkie sprawozdanie z wizyty. Dzisiaj więcej tekstu, jak zdjęć.
Z góry przepraszam za jakoś zdjęć z badania, ale robiłam zdjęcia monitora, swoim telefonem.
Zapraszam! :)
Z tym problemem udałam się do trychologa. |
Następnego dnia po powrocie z wakacji, miałam umówioną wizytę u Pani trycholog. Poszłam podekscytowana, licząc na to, że w końcu uda mi się zapobiec wypadaniu włosów, których przez ostatnie dwa lata straciłam ok. połowy dotychczasowej objętości.
Pierwsze wrażenie - super! Gabinet zadbany, Pani bardzo uprzejma, na półkach wiele specyfików. Pomyślałam - "w końcu coś z tym zrobię"! Przeszłyśmy do drugiego pomieszczenia. Pani trycholog rozpoczęła ze mną krótki wywiad. Tutaj już zaczęłam mieć troszkę inne odczucia niż na początku. Zaczęłam przedstawiać swoją historię od początku, Pani regularnie przerywała i dokańczała opowieść za mnie. Nie chciała zobaczyć moich ostatnich wyników badań, a podobno trycholodzy powinni to zrobić (oczywiście wszystko miałam ze sobą). W między czasie Pani trycholog dodawała, że konieczne będzie zrobienie zabiegów.
Poskarżyłam się na wypadanie włosów z cebulkami, na co Pani, że włosy z cebulkami nie wypadają, ponieważ cebulki siedzą głęboko w skórze głowy. Włos wypada, ale cebulka zostaje na swoim miejscu. Wyciągnęłam takowego jednego włoska ze swojej czupryny, aby zobrazować Pani trycholog co mam na myśli, a ta nawet na niego nie spojrzała. To, co ja nazywam cebulką, Pani nazwała naroślą tłuszczu (?). Jakoś podobnie to sformułowała, a ja nie powiem, bo delikatnie się zaskoczyłam. I jej słowami i tym, że nie zerknęła na tego nieszczęsnego włoska.
Po wywiadzie przeszłyśmy do badania skóry głowy. Na początku zapytałam o to, czy mogę wziąć lub samodzielnie zrobić zdjęcia z ekranu. Oczywiście w celu napisania tego posta oraz ewentualnych internetowych konsultacji z innymi dziewczynami. Pani się zgodziła, ale rzuciła, śmiesznym dla mnie, sformułowaniem -"może nas Pani reklamować, skoro ma Pani bloga". Dodam, że byłam wtedy w gabinecie nie więcej niż 5 minut :).
Badanie trwa, Pani opowiada co to tam się na tej mojej głowie dzieje. Cebulki przypchane, jakieś mieszki włosowe widać, ale mało. Pojawiły się białe plamki, które Pani nazwała tłustym łupieżem. Dodam, że wizytę miałam w piątek, a głowę myłam we wtorek, 3 dni wcześniej. Podejrzewam, że ten "tłusty łupież", to po prostu kosmetyki do stylizacji, których używałam przez poprzednie dwa dni. Pani jednak podczas rozmowy telefonicznej zabroniła mi myć głowę. Czyżby taki chwyt? Może tak, może nie. Nie wiem. Nałożyła mi troszkę SWOJEGO specyfiku, po czym pokazała, że białe plamki zniknęły. Fakt, było ich znacznie mniej. Pani trycholog zauważyła również, że mam idealne ukrwienie skóry głowy i bardzo zadbane włosy.
Badanie dobiegło końca. Czas na diagnozę! Usłyszałam, że powinnam poddać się minimum pięciu zabiegom, każdy w kwocie 100 PLN, aby zobaczyć różnicę w ilości wypadanych włosów. Następnie kupić ICH firmowe (nietanie) kosmetyki i nimi pielęgnować włosy i skórę głowy. Wzięłam kilka do ręki i przeczytałam składy. Szczerze? Nic mega tam nie zobaczyłam. Może więcej olejków lub ekstraktów, ale nic specjalnego, czego nie widziałam w kosmetykach, które mam w domu.
Zadałam Pani kilka pytań.
"Czy nie potrzebuję czasami jakiś witamin? Może to jakkolwiek pomoże?" - Nie, witaminy są mi nie potrzebne, ponieważ są w pokarmie. Dodam, że Pani trycholog nie zapytała też o to, jak się odżywiam oraz jaki styl życia prowadzę.
"Czy domowy peeling skóry głowy pomoże mi ją jakoś oczyścić i zapobiec temu "tłustemu łupieżowi"?" - Nie, ponieważ taki peeling stosuje się przy łuszczycy. Dodam, że gołym okiem nie widać u mnie ani przetłuszczenia, ani żadnego łupieżu na głowie. Tak czy inaczej peeling domowy zabroniony.
"Czy, jeżeli odstawię hormony (co jest bardzo prawdopodobne, ale o tym będzie osobny post) to włosy same z siebie przestaną wypadać?" - Tutaj Pani już nieco speszona i zirytowana (?), że nie chcę od ręki zgodzić się na zabieg odpowiedziała, że tak też może się stać.
Tak czy inaczej, trycholog chciała jeszcze tego samego dnia zapisać mnie na pierwszy zabieg, i to już na początku przyszłego tygodnia. Póki co odmówiłam. Mam złe doświadczenia w ufaniu pierwszemu lekarzowi z jego diagnozą, dlatego mam zamiar wybrać się do innej Pani trycholog. Porównam wtedy ich opinię, jeżeli się pokryją, to w porządku. Poddam się tych ICHNYCH zabiegów i kupię te SUPER kosmetyki, które tak wciskają. Póki co jeszcze kilka dni wytrzymam. Może całkiem łysa nie zostanę. :)
Teraz tylko zastanawiam się w czym może leżeć problem. Czy przez hormony, które biorę mogę mieć "tłusty łupież" i zapchane cebulki? Czy jedno z drugim ma jakiś związek, czy może to dwie odrębne rzeczy? Pojęcia nie mam, ale mam nadzieję, że wkrótce już się dowiem.
Podsumowując:
Nie jestem zbytnio zadowolona z tej wizyty, ponieważ od początku czułam się naciągana i namawiana przez Panią trycholog, jakie to cudowne posiadają produkty w swoim gabinecie oraz że powinnam je od razu kupić. Fakt, widziałam na ścianach różne dyplomy, czy też metamorfozy innych osób, ale czy ja powinnam zostać tak potraktowana? Tego dowiem się po wizycie u innego trychologa. Wkrótce również czeka mnie wizyta u endokrynologa, w końcu dowiem się, czy będę mogła odstawić te nieszczęsne hormony. Mam nadzieję, że tak! Wtedy na pewno szybciej uporam się ze swoim włosowym problemem. :)
Pomyślałam, że wystartuję z nową serią postów, dotyczącą właśnie wypadania włosów na tle hormonalnym. Wiele kobiet zmaga się z tym problemem, więc może jakoś pomogę. Co o tym sądzicie? :) Jest ktoś, kto zmaga się z podobnym problemem i chętnie poczyta? A może macie jakieś rady? Piszcie w komentarzach! :*
Pozdrawiam! :)
Chcesz być na bieżąco z postami? Zapraszam!
śmieszny jest dla mnie taki trycholog, co nawet podstawowych pytań nie zadaje, tylko od razu chce Cię umawiać na jakieś zabiegi, które pewnie okażą się totalnie niepotrzebne. ;/ bardzo rozczarowująca wizyta. ;<
OdpowiedzUsuńpowodzenia w następnej i u endokrynologa, może to będzie już koniec z hormonami. :)
pozdrawiam serdecznie.
Sama się zawiodłam, ale dzięki temu mogłam się nauczyć traktowania przez lekarzy :) Z następnej wizyty również napiszę relację. Dziękuję za dobre słowo :* Pozdrawiam!
UsuńJestem bardzo zainteresowana serią postów o łysieniu hormonalnym bo sama się z nim zmagam :-( Też miałem pójść do trychologa ale na moment było lepiej i odwolalam wizytę. Pomogła mi trochę palma sabałowa w tabletkach bo choruje na PCOS. Czekam na kolejne wpisy!
OdpowiedzUsuńŁysienie brzmi strasznie... Ale tak sądziłam, że seria postów może okazać się ciekawa. Na pewno się pojawi! :)
UsuńJestem bardzo zainteresowana serią postów o łysieniu hormonalnym bo sama się z nim zmagam :-( Też miałem pójść do trychologa ale na moment było lepiej i odwolalam wizytę. Pomogła mi trochę palma sabałowa w tabletkach bo choruje na PCOS. Czekam na kolejne wpisy!
OdpowiedzUsuńJestem bardzo zainteresowana serią postów o łysieniu hormonalnym bo sama się z nim zmagam :-( Też miałem pójść do trychologa ale na moment było lepiej i odwolalam wizytę. Pomogła mi trochę palma sabałowa w tabletkach bo choruje na PCOS. Czekam na kolejne wpisy!
OdpowiedzUsuńKiepska ta pani coś była.... Rok temu udałam się na taką wizytę i wyglądała zupełnie inaczej. Poszła do trychnologa właśnie z wypadaniem włosów z cebulkami i ten potwierdził, że wypadają z cebulkami! U mnie to miało miejsce po drugiej ciąży. Wypytał o dietę, styl życia, ilość snu (!), stres itd. I przede wszystki zalecił witaminy, zioła do picia i wcierki, które kupowałam w aptece... https://anikapietruszko.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńU mnie żadne z tych pytań nie padło. Kolejna wizyta, u innej Pani dopiero 13 października. Mam czas pozbierać opinie, jak trycholog powinien zająć się pacjentem! :)
UsuńRównież skorzystałam z wizyty u trychologa i jestem mega zadowolona, ale moja wizyta wygladała zupełnie inaczej. Pomijam badanie, wywiad itd...Pani Trycholog nie kazała mi kupować zadnych swoich specyfików, zaleciła całkiem niedrogie i dostępne np w aptece. Jestem ponad rok pod Jej kontrolą i jeżeli wypadają mi włosy to w granicach normy i są w kondycji jak za moich młodych lat :))
OdpowiedzUsuńTakie trychologa szukam! Mam nadzieję, że mój następny wybór okaże się trafiony. Masz może namiary na swoją Panią trycholog? :)
UsuńMasakra, naprawdę Ci współczuję ;) :( Ciekawy post :)
OdpowiedzUsuńZ czasem będzie lepiej! Trzeba być dobrej myśli. Dziękuję bardzo :*
UsuńTak to bywa z lekarzami. Ja zaś mam niemiłe doświadczenia z dermatologami. Jeśli kobieta miała u siebie pełno kosmetyków to wiadome, ze chciała je sprzedać.
OdpowiedzUsuńByłam ostatnio u trychloga i mi Pani kazała wykonać kilka badań z krwi.
Pod mikroskopem zauważyła, że moja skóra szybko rogowacieje i nie wiadomo, dlaczego jeden włos mi rośnie gruby, a drugi cienki.
Ja myłam włosy rano sylveco szamponem a o 10 byłam u lekarza i wyglądało jakbym ich nie myła.
Wow! To naprawdę szybko. Jakie badania Ci zleciła?
UsuńJa byłam u jakiejś (ponoć świetnej) pani profesor (dermatolog). W gabinecie byłam może 5 minut, stwierdziła że ona żadnego problemu nie widzi, kazała mi kupić mnóstwo kosmetyków firmy, o której wcześniej powiedziałam, że mi totalnie nie pomogła. "Ale tu w tej serii mamy jeden nowy składnik, który może zdziałać cuda". Tak się zarabia na problemach ludzi, doskonale Cię rozumiem.
OdpowiedzUsuńGdyby udało Ci się znaleźć kogoś kompetentnego to daj znać, bo ja po swoich walkach już się poddałam . A włosy i tak masz piękne! :)
Z dobrymi wieściami przyjdę na bloga jeszcze szybciej niż z tymi złymi! Bardzo dziękuję za otuchę i miłe słowa. Pozdrawiam! :*
Usuń