WYPADANIE WŁOSÓW - WASZE OPOWIEŚCI

Hej!

Jakiś czas temu poprosiłam Was w wielu miejscach o podzielenie się Waszymi opowieściami dotyczącymi wypadania włosów. Nie chciałam rozbijać tego na kilka postów, więc zebrałam to w jednym. Tekstów nie zmieniałam, przekopiowałam i poprawiłam jedynie to co trzeba.

Co to ma na celu? Uświadomienie, że wypadanie włosów nie jest zjawiskiem, które można lekceważyć! Pisałam o tym już wielokrotnie, że wzmożone wypadanie włosów jest znakiem od organizmu, że w tym dzieje się coś niepokojącego, coś na co warto zwrócić uwagę.

Jeśli post jest dla Ciebie za długi i wiesz, że nie podołasz i nie przeczytasz go do końca, mam jedną prośbę. Przeczytaj sam koniec, to krótkie podsumowanie.

Mój przypadek już z pewnością znacie, dla tych którzy są tu pierwszy raz odsyłam do postów i zakładki "wypadanie włosów":

"Mój problem z wypadaniem włosów."
"Mój problem z wypadaniem włosów - przyczyna, leczenie, postępy." 


A teraz czas na Was!

Patrycja:

"Moja historia zaczyna się 10 lat temu. Wraz z pójściem do liceum zaczęły się problemy z wypadaniem. Na początku było to kilka włosków, myślałam: "nahhh tylko przesilenie, stres związany ze szkołą".

Pewnego razu biorąc prysznic wraz z nakładaniem odżywki na włosy wyciągnęłam cały pukiel włosów. Ogromnie się przeraziłam i pobiegłam od razu do babci, aby jej o tym powiedzieć. Stwierdziła, że przesadzam. To trwało z 4 miesiące, a za każdym razem włosów na szczotce było więcej.

Przeczytałam wszystkie artykuły na temat wypadania włosów. Na własną rękę zaczęłam brać różnego rodzaju suplementy takie jak: skrzypovita, pokrzywa, drożdże. W szkole zaczęły się komentarze typu "no rzeczywiście dużo włosów Ci wypada", "Chyba łysiejesz". Miałam dużo włosów więc efekt wizualny wypadania nie był od razu widoczny.
Po 4 miesiącach zaczęły pojawiać się prześwity bo bokach, zakolach i najwięcej wypadało włosów przy myciu. Zaczęłam wpisywać w Google hasła "Przerzedzanie się włosów po bokach" "wypadanie przy myciu" i trafiłam na jakiś wpis o skutkach niedoczynności tarczycy. Powiedziałam o tym rodzinie, oczywiście nie wzięli tego na serio. Chyba raczej traktowali tą całą sprawę z wypadaniem jako wybuchy wieku nastoletniego niż poważną sprawę zdrowotną. Całe dnie płakałam, że będę łysa. Zaczęłam nawet oglądać peruki.

W końcu ulitowali się nade mną i poszłam pierwszy raz do dermatologa - państwowo. Pani z rejestracji powiedziała żebym nie myła włosów przed wizytą bo Pani doktor musi zobaczyć skórę głowy. Poszłam na wizytę, po czym przeglądając moje włosy Pani doktor stwierdziła że wypadają mi włosy bo ich nie myje, i nie powinnam się czesać na madonnę (mam kręcone włosy). Myślałam, że się rozpłacze. Oczywiście była ze mną babcia, która oczywiście wierzyła Pani doktor i powiedziała, że ona ma racje skoro się zna.

Włosy jak leciały tak leciały, a ja miałam stany depresyjne. Szukałam dużo informacji w sieci, ale nie wiedziałam jak odsiać fałsz od prawdy i czego tak naprawdę szukać. Cały czas w głowie  miałam symptomy niedoczynności tarczycy, ale nie chciałam wyjść na hipochondryczkę. Poszłam później do prywatnej Pani doktor - dermatolog, która ponoć była najlepsza w całym województwie.

Opowiedziałam swoją historie, powiedziałam, że ciężko zniosłam rozwód rodziców, ale to było jakieś 3 lata temu, więc nie brałam stresu pod uwagę. Pani doktor powiedziała bez badań, że nie wie dlaczego mi włosy wypadają i zaleciła mi miesięczną kurację za 600zł. Kiedy zapytałam się jej czy może być to spowodowane stresem powiedziała " może być". Zapytałam czy może być to od hormonów też stwierdziła, że "może być". Także wcisnęła mi przy okazji zabieg 3 minutowy z ciekłym azotem za 150zł. Już więcej nie poszłam do żadnego dermatologa.

Później w końcu uprosiłam moją Panią doktor o morfologie i tarczyce. Chociaż znowu byłam brana za histeryczkę. Objawy jakie mnie skłoniły o poproszenie o morfologie to; senność, szybkie tycie, pocenie się, zmęczenie, zły nastrój. Oczywiście okazało się, że miałam racje. Dostałam lek Euthyrox, który brałam pół roku. Po pół roku oczywiście nic się nie zmieniło jeśli chodzi o wypadanie, ale miałam nadzieje, że jak się tylko unormują hormony, to wszystko wróci do normy, więc byłam bardzo podekscytowana, że w końcu mój problem się rozwiązał.

Zrobiłam badania po 7 miesiącach i moje hormony tarczycowe były okay. Pomyślałam, więc że nie będę brała chemii jeśli wszystko jest w porządku. Włosy ratowałam Loxonem 2%, bo gdzieś też skojarzyłam, że mogę mieć łysienie androgenowe. Ale po Loxonie tylko więcej włosów mi wypadało więc odstawiłam. Coraz bardziej widziałam u siebie raczej objawy łysienia androgenowego niż tarczycy. Intuicyjnie traktowałam moje wypadanie jako łysienie androgenowe. Objawy jakie miałam to: senność, nieregularne miesiączki, długie cykle, nadmierne owłosienie (ale nie na głowie), trądzik, pocenie się, otyłość brzuszna, ból jajników, łakomstwo na słodkie.
Na studiach nauczyłam się umiejętności szukania informacji prawdziwych, które były potwierdzone naukowo na zagranicznych stronach. Zaczęłam szukać informacji dotyczących blokerów złego testosteronu. Znalazłam dużo informacji poświęconych wierzbownicy, palmie sabałowej, minodixilu, mięcie, dyni. Zaczęłam wszystko stosować  i od tamtej pory moje włosy wracały do dawnej gęstości. Oczywiście zajęło mi to całe studia (3 lata), ale widziałam u siebie znaczące efekty przy piciu jednego kubka wierzbownicy dziennie, plus masaże głowy, w sumie wszystko co pobudzało krążenie. Testosteron osłabia przepływ krwi w obrębie mieszka. Na studiach (kosmetologia) dowiedziałam się, że tak naprawdę naskórek jest tak silną barierą dla wszelkich substancji odżywczych, że albo coś musi mieć sporo alkoholu, albo musimy sobie zdzierać warstwę naskórka, żeby coś się do głębszych warstw dostało. W przypadku owłosionej skóry głowy żadne z tych rozwiązań nie wchodzi w grę na dłuższą metę. Dlatego też odstawiłam wcierki i postawiłam na sam masaż.

Pod koniec studiów poszłam do ginekologa, który zrobił mi USG jajników i jak się okazało co podejrzewałam wcześniej, mam książkowe PCOS. Nie zdziwiło mnie to, ale zdziwiło mojego ginekologa że nie chce brać na to hormonów. Może mogłabym brać, ale jestem bardzo niesystematyczna, więc wolę naturalne środki bez skutków ubocznych.

Zaczęłam ostatnio czytać o relacji niedoczynności tarczycy z PCOS i prolaktylemią i okazuję się że może to mieć związek z guzem przysadki (nie złośliwym) i tak też potwierdził mój nowy doktor, który specjalizuje się w chorobach tarczycy. Rozwiązania są dwa albo operacja mózgu gdzie wiadomo, że nie jest to rutynowy zabieg i gdzie guz może odrosnąć albo farmakoterapia. Na razie bardzo dobrze sobie radzę z symptomami PCOS i tarczycy więc nie robię nic w tym kierunku. Bardzo dużo daje też sama dieta. Dużo ludzi radzi sobie z PCOS niskokaloryczną dietą z ograniczeniem cukru i mięsa. Na dzień dzisiejszy włosy wypadają raz więcej raz mniej. Szczególnie widać to jak zacznę niezdrowo się odżywiać i odpuszczać zioła i zieloną herbatę. 


I taka to moja historia. Morał taki żeby zawsze słuchać swojej intuicji i chodzić do dobrych specjalistów. "


Arleta:

" Takie bum z wypadaniem było w 2013 roku. Wtedy był to skutek dość mocnego stresu bo utracenie bliskiej osoby w wypadku samochodowym. Dodatkowo wykryto wtedy u mnie chorobę tarczycy - Hashimoto. Dodając do siebie stres plus chora tarczyca mamy przyczynę wypadania włosów. Zaczęłam brać tabletki na tarczycę i problem powoli znikał, włosy wypadały coraz mniej. W 2015 roku, po porodzie pierwszego dziecka okazało się, że moja tarczyca się wyleczyła całkowicie! Włosy oczywiście zaczęły też bardziej wypadać po porodzie, ale często jest to normalne. Po jakimś czasie się unormowało i wypadało dosłownie tylko kilka włosków. W 2018 ponownie urodziłam, po porodzie też wypadały włosy ale nie jakoś mocno, po kilku miesiącach ponownie się unormowało. I teraz niecały rok temu zauważyłam, że z każdym tygodniem wypada ich coraz więcej, naprawdę byłam przerażona! Poszłam do lekarza rodzinnego, opisałam sytuację i zlecił badania. Mianowicie zawartość żelaza w tkankach. I to był strzał w 10tkę! Miałam dość sporo poniżej normy, lekarz przepisał żelazo i już pod koniec opakowania tabletek żelaza było widać że włosy dochodzą do siebie. Przez kilka miesięcy miałam spokój. I od jakiegoś 1,5 mies. znowu zauważyłam wzmożone wypadanie włosów. Myślę, że znowu mogą być to problemy z żelazem. Niestety nie jestem aktualnie tego zbadać. Jak tylko będę mogła od razu biegnę na badania i myślę, że to znowu brak żelaza w tkankach może być przyczyną. Braki żelaza pojawiły się u mnie tylko w tkankach. W krwi zawartość żelaza była w normie".
Anonim: "Wydaje mi się że wypadanie było spowodowane wymianą włosa. To był mój najgorszy czas, leciały miesiącami i nie chciało ustąpić. Innej przyczyny zdrowotnej nie było wszystko było okej jakby to nie ustąpiło to szukałabym winy w hormonach, ale później się wszystko unormowało. Oczywiście wypadają mi włosy, ale nie w takich dramatycznych ilościach. 

Konsultowałam to z dermatologiem, który okazał się wybawieniem na szczęście pierwszym i ostatnim miejmy nadzieję teraz jedynie co stosuje na wypadanie to wcierkę minovivax 2% widzę dużą różnicę. Stosuję już z ok 3-4 miesiące. Widzę poprawę w wyczesywanych włosach i duży wysyp baby hair. Możliwe że też przesadzałam z tym, ale wypadanie włosów to nic miłego. Okropny widok. Myślałam właśnie, że podłoże było gdzieś w chorobie.

Wcześniej był problem z łupieżem i to z takim że naprawdę był uciążliwy, ale przeszło po czasie samoistnie. Używałam szamponów specjalistycznych, ale to pewnie wiek dorastania więc już minęło. Aktualnie bym zapomniała mam atopowa skórę skłonna do plam itd. Ostatni czasy też mnie coś wysypało, przy skroni włosów, na linii ale również przechodzi a skutkiem była zmiana szamponu od którego na drugi dzień dostałam plam i wyglądały co najmniej jakby ktoś wypalił mi 3 czerwone placki. Stosuję teraz naprawdę delikatne szampony do skóry atopowej i widzę różnicę i z wypadaniem i z czerwoną skóra czy tam jakimiś plamkami + stosuje wcierkę i na razie zobaczymy jak to dalej będzie. "
Kinga: "Przeszłam wiele, najpierw z powodu problemów z hormonami, źle rozpoznanych, później z powodu leków na serce, aż w końcu problemy hormonalne stały się guzami złośliwymi z przerzutami i wreszcie pojawiła się odpowiedź dlaczego organizm nie działa jak należy, dlaczego tracę włosy, siłę. Korzystam z zabiegów mezoterapii, po których mam od razu karboksyterapię i to regularnie co tydzień, żeby poprawić kondycję skalpu i włosów." Karolina:
"Problem z wypadaniem włosów zaczął się kilka lat temu. Po brutalnej stracie mojego ukochanego zaczęły mi lecieć włosy garściami. Straciłam praktycznie połowę włosów. Każde mycie kończyło się dla mnie płaczem, zaczęły mi się robić zakola. Włosy były tak przerzedzone, że nie wiedziałam jak się czesać aby ukryć przerzedzoną głowę.
Wszyscy na około mi powtarzali, że to przejdzie, jak tylko wyjdę z depresji to umiarkuje mi się wypadanie spowodowane stresem.
Przez dwa lata próbowałam ratować się tabletkami na porost włosów, ale włosy jak wypadały tak wypadały. Oczywiście zrobiłam w między czasie badanie, które były całkowicie w normie.
Postawiłam na wcierki domowej roboty, jedyny który naprawdę zaczął mi hamować wypadanie włosów był to sok wyciskany z tartej świeżej czarnej rzepy. Włosy po miesiącu wypadały mniej, nawet zaczęły mi rosnąć małe włoski niestety bardzo słabe, ale i tak dla mnie było już to dużo, byłam pewna że wszytko się u mnie normuje i że problem z wypadaniem jest za mną.
Ale niestety...
Rok temu zauważyłam identyczny problem, włosy zaczęły lecieć od nowa. Byłam załamana... oczywiście wróciłam do stosowania mojej wcierki z rzepy w nadziei, że pomoże mi ponownie. Po trzech miesiącach nie zauważając zmiany skierowałam się do lekarza, który przepisał mi ponownie badania krwi. Okazało się ze mam niedoczynność tarczycy.
Jestem aktualnie na tabletkach, aby uregulować hormony, co do włosów jak na razie nie widzę żadnej większej zmiany, może nie wypadają mi garściami ale wypadają. Często robię wcierki, nakładam olej na włosy aby je wzmocnić, próbuje dbać o włosy mimo tego, że nie jestem w stanie przestać ich prostować. Teraz od tygodnia zaczęłam brać biotynę, słyszałam dużo dobrych opinii na temat brania tego suplementu, więc spróbuje może coś mi pomogą. Również przyjmę rady od was, bo czasami mam już dosyć... mimo wszystko nie tracę nadziei, że będę jeszcze cieszyć się gęstą czupryną ."
Monika:

"Ciężko określić kiedy zaczęły mi wypadać włosy. Traktowałam je bez żadnej świadomej pielęgnacji. W okresie okołogimnazjalnym jedynym problem jaki miałam z włosami było przetłuszczanie, więc codziennie były myte rypaczem. Były w miarę gęste i długie. 


Później było coraz gorszej, włosy się stopniowo przerzedzały. Natknęłam się wtedy na stare zdjęcia i przeżyłam szok że miałam kiedyś o wiele więcej włosów - nie widziałam tego, właśnie przez tą stopniowość przerzedzania. Byłam wtedy głupia i zła na cały świat, tym bardziej na włosy, więc zamiast o nie dbać to jeszcze bardziej je katowałam. W końcu poszłam do fryzjera i obcięłam włosy przed ucho, załamana tym jak wyglądam. Włosów miałam ze trzy razy mniej niż kiedyś.
Niestety mimo obcięcia włosy nadal wyglądały tragicznie, w pewnym momencie na głowie miałam trzy włosy ja krzyż, nawet ciężko to było nazwać włosami - po prostu zwisały takie smętne piórka.

Zaczęłam szukać pomocy. Poszłam do trychologa - niestety żałuję wydanych tam pieniędzy. Owszem było spojrzenie na skórę głowy, ale na pewno nie od specjalistycznej strony. Pani trycholog stwierdziła że mam łupież i zatkane mieszki włosowe więc dała mi wcierkę oczyszczająca i szampon. (Tzn ja kupiłam, ile tam kasy zostawiłam nie pytajcie, żałuję każdej złotówki, ale byłam zdesperowana).
Jakiś czas po trychologu poszłam do dermatologa. Pani przepisała mi wcierki (minovivax, alpicort) które chyba trochę pomogły. Teraz używam ich już sporadycznie, zresztą od początku miałam problem z systematycznością jeśli chodzi o wcieranie. Badania krwi (w tym hormony tarczycy) na tamten czas były okej, co mnie martwiło bo nie mogłam znaleźć przyczyny. Gdyby wyszło coś nie tak, byłoby wiadomo dlaczego włosy lecą i jak to eliminować.

W głównej mierze włosy przestały mi tak wypadać dzięki świadomej pielęgnacji, wyeliminowaniu złych szamponów. Polecam sprawdzić czy nie jesteście uczulone na CB.
Nadal walczę z wypadaniem,ale dzięki myciu włosów rzadziej, stosowaniu metod CG i OMO, unikaniu częstego czesania, włosy już tak nie wypadają. O właśnie, nie napisałam o najważniejszym: przez długi czas wyniki były okej. Badałam specjalnie hormony tarczycy bo mam w rodzinie choroby tarczycy. Ale nic. Można powiedzieć że niedoczynność pojawiła się nagle, mimo że włosy wypadały już wcześniej. W przeciągu kilku miesięcy z wyników w normie skoczyłam w niedoczynność i biorę leki. Mam wrażenie że jest lepiej. Także polecam regularnie badać tarczycę bo może być okej i nagle cyk okazuje się że jednak musisz się leczyć."

Patrycja:



"Skąd Ja to znam...
Najpierw u lekarza rodzinnego zgłaszałam problem - wysłał mnie na badanie krwi pod kątem hormonów tarczycy i żelaza. Wszystko w normie.

Potem odesłał mnie do stomatologa, żeby sprawdzić, czy psujące się zęby nie są przyczyną. Zęby zdrowe i systematycznie leczone.

Potem do ginekologa - wszystko w normie.

W końcu rozłożył ręce i stwierdził, że to stres. Potem był dermatolog i specyfiki zalecane przez niego (na swędzące krostki na skórze głowy i na wypadanie). Z własnej kieszeni zrobiłam rozszerzone badania hormonów i poszłam z tym do trychologa, który stwierdził, że to wygląda jak łysienie androgenowe, ale hormony mam przecież w normie...

Wszyscy rozkładali ręce, a problem nie ustępował. Wszyscy stwierdzili, że to przez stres. Aż w końcu sama w to uwierzyłam...
Generalnie potencjalnych przyczyn widziałam wiele. Jakieś 8 lat temu przeżyłam bardzo stresująca sytuację, a podobno stres wpływa na wygląd mieszków włosowych, przyspieszając ich starzenie się i co za tym idzie wypadanie. Z problemem borykam się od około 2015 roku. Do tego dochodził stres ze studiów, chemia wokół mnie (dosłownie, bo studiowałam na wydziale chemicznym) i zaniedbana dieta.
Teraz staram się zdrowo odżywiać, wysypać, nie stresować. Używam wcierek i zmieniłam szampony na łagodniejsze. Raz jest lepiej, raz jest gorzej. Raz mam wysyp baby hair, a czasem jakby przestój. Choć włosy rosną bardzo szybko zaraz po obcięciu u fryzjera."

Martyna:



"Zaczęło się od podrażnionej skóry głowy po farbowaniu (reakcja alergiczna), później pojawiło się przesuszenie, które zlekceważyłam myśląc że samo przejdzie. W końcu skóra głowy była tak mocno przesuszona, że aż bolała i doszło jeszcze do tego zapalenie mieszków włosowych. Ogólnie zrobił mi się straszny stan zapalny skóry głowy, a włosy wypadały tak, że po jednym myciu odpływ w wannie się zatykał.

Poszłam do trychologa, który zbadał skórę pod powiększeniem i to był dramat. Tak czy inaczej przepisano mi pillingi, odkażanie olejkiem herbacianym i myślę, że najbardziej pomógł mi właśnie pilling, cerkogel a później glutek z siemienia lnianego i rozwadnianie szamponów /mycie odżywką.
Byłam z tym też u dermatologa to stwierdził, że nie widzi nic niepokojącego i przepisał mi szampon na łupież, drugi dermatolog tak samo."

Asia:

"Mam włosy falowane. Zauważyłam wzmożone wypadanie włosów ok. roku temu. To było straszne. Straciłam może 3/4 swoich włosów. Nie wiedziałam co jest nie tak. Myślałam, że to stres, przesilenie jesienne, pogoda. Poszłam do kilku specjalistów. Każdy twierdził coś innego.

Okazało się, że to jest choroba skóry głowy - łojotokowe zapalenie skóry głowy. Przy większych nasileniach stresu, skóra zaczyna się bardziej łuszczyć, nie oddycha i włosy wypadają. W życiu nie domyśliłabym się, bo wszystko było w porządku. Zauważyłam, że włosy wypadają mi w trochę większej ilości przy myciu, a później podczas mycia zaczęłam je wyciągać pasmami. Bałam się ich dotknąć. Bałam się umyć włosy. Bez mycia pozostawałam tak długo, jak było to możliwe.

Dermatolog, która zdiagnozowała u mnie ten problem powiedziała, że można to podleczyć. Dostałam wcierkę ze sterydami i piankę na większe ogniska zapalenia i suplementy diety. Przyjmowałam gelacet (polecam) i vitapil. Niektórzy dermatolodzy wolą to. Suplementacja, wcierka przez ileś dni. Wszystko na receptę. Po moich przygodach, proszę mi uwierzyć, że dermatolodzy nie są jacyś dobrzy, są znikomo przeszkoleni. Dermatolog, która mi pomogła potraktowała mój problem zdawkowo tzn. zajęła się leczeniem skóry głowy niż samym wypadaniem. Zignorowała to. A jest to straszne, bo my kobiety chcemy o te włosy zadbać.
Częsta zmiana kosmetyków u mnie. To powoduje u mnie wypadanie. Dbam o nie świadomie 8-9 miesięcy i wypróbowałam wiele produktów. Niektóre mi nie służą. Po zmianie i użyciu włosy i skóra nie reagowały na to dobrze."
POZOSTAŁE KRÓTKIE HISTORIE

Karina:
"Ja w tym momencie straciłam połowę włosów. Nałożyły się dwie przyczyny - w sierpniu urodziłam drugie dziecko, a w grudniu złamałam nogę co wiązało się z dużym stresem i narkozą. Codzienne zbieram kłębek włosów. Od dwóch miesięcy w ruch poszły wcierki (jantar, który nie zrobił mi nic, obecnie medikomed i powoli pojawiają się bejbiki). Od wczoraj biorę vitapil mama, od jutra wchodzi pokrzywa do picia, oraz natka pietruszki do wszystkiego. Po wypłacie zamawiam ze dwie, trzy różne wcierki u Agnieszki i będę dalej działać."


Ada:


"Ja z powodu przewlekłego stresu straciłam 3/4 swoich włosów Niestety przez sytuacje życiową nawet nie zauważyłam kiedy to się stało. Dopiero ok 2 lat temu jak zobaczyłam na zdjęciu swój profil głowy, gdzie były mega przeswity się załamałam.

Brałam Revalid przez 3 miesiące i kuracje Vichy dwukrotnie. Cudów oczywiście nie było ale chociaż mniej wypadały. Dopiero od pół roku wciągnęłam się przez Agnieszke Niedziałek, którą przez przypadek zobaczyłam na Youtube. Zaczęłam świadomą pielęgnację Przynajmniej się staram.Wcierki to dla mnie świętość i odkrycie życia. Włosy w końcu zaczynają jako tako wyglądać, nie łamią się (wcześniej całe pościel po nocy była w moich włosach). I przede wszystkim mam baby hair Wiadomo, że nie spodziewam się powrotu gęstej czupryny ale jest nadzieja, że nie będę łysa."


Magda:


"Ja mam z natury proste włosy ale również mam problem z włosami, którego nie do końca rozumiem, może któraś miała lub ma coś podobnego?
 Miałyście gęstą bujną czuprynę od dziecka, a w raz w wiekiem włosy na całej długości się przerzedziły, chodzi mi o ilość włosów na długości (a nie grubość)? Z gęstych włosów, w dużej ilości została mi 1/2, może nawet 1/3 tego, co miałam.

Włosy nie są suche, pokruszone, wręcz odwrotnie niskopory, są gładkie i lśniące w dotyku). Z kolei na całej głowie mam wysyp baby hair, dosłownie na czubku głowy, karku, po bokach- wychodzą z tych włosów długich i tak już 3 lata może sytuacja wygląda i wciąż ilość włosów ta sama, nie jestem pewna czy te bejbiki w ogóle rosną dalej (nie widzę różnicy na przestrzeni lat).

Im dłuższe się robią, tym na długości coraz więcej prześwitów? 7 lat temu miałam silny wypadek, 7 razy pod narkozą i operacje ale ciągle stosowałam świadomą pielęgnacje, dieta w porządku, hormony wyleczone a problem jak był tak jest- stres był i jest i tego nie uniknę, ale dziwne jest to, że mam taki wysyp babyhair ale na długości ciągle to samo (mimo dobrej, dopasowanej pielęgnacji)."


Anna:

"Witam. Włosy zaczęły mi się przerzedzać 2-3 lata temu. Zawsze były cienkie. Badania wyszły w normie. Powodem był stres. Stosuję wcierke Minovivax 5% (jest na receptę) i to pomaga. Jest dużo baby hair i nie ma już takich prześwitów.'

Michalina:

"Cześć dziewczyny. Ja również zmagam się z wypadaniem włosów już od ponad 10 lat. Nierównowaga hormonalna, hashimoto. To, co ja zauważyłam, to to ze przy stosowaniu porad CG, głownie chodzi o stylizatory, moje włosy wypadają znacznie bardziej, dlatego sporadycznie je definiuję. Myślę, że przy codziennej stylizacji po miesiącu zostałabym z połowa włosów, które teraz mam. "

Anna:

"U mnie około roku po ciąży, włosy najpierw zaczęły wypadać po mału a później mogłam wyciągać sobie z głowy je garściami, do tego 30 kg w plusie. Po wielu lekarzach i bardzo długo trwała moja tułaczka, aż wreszcie trafiłam na człowieka, który od razu postawił bezbłędną diagnozę. Zlecił odpowiednie badania i pokierował do dalszych specjalistów. I tak okazało się, że walczę z niedoczynnością tarczycy Hashimoto (moja tarczyca jest wielkości jak u 3 letniego dziecka), insulinooporność, alergie wziewne, zespół jelita drażliwego i masę nietolerancji. Niestety codziennie łykam garść leków (Letrox, Metformax, Clatra, Asmenol i inne) ale efekty są, włosy wypadają ale myślę, że taka ilość jest jak najbardziej normalna. Od kilku miesięcy staram się bardzo stosować świadomą pielęgnację i jakże byłam szczęśliwa gdy moja fryzjerka mnie pochwaliła. I czuje wreszcie, że odzyskuje moje włosy."



Co łączy wszystkie te historie?
Łączy je więcej niż może się wydawać. Zauważcie ile jest przyczyn! Niedoczynność tarczycy, zła dieta, łysienie na tle hormonalnym, PCOS, stres, nieodpowiednia pielęgnacja, uczulenie na poszczególne składniki... i wiele innych. Do tego niekompetencja specjalistów (w większości przypadków). Odsyłanie do innych specjalistów wydaje się być znajome, prawda? Niech rękę podniesie ten, kto się z tym nie spotkał i już na pierwszej wizycie wiedział, że coś jest nie tak.

Oczywiście, nie mówię że wszyscy specjaliści są niekompetentni, bo zdarzają się przypadki cudownych ludzi. Jednak większość wizyt kończy się podobnie... "Ma Pani gęste włosy, czego Pani chce!", "Ja się na tym nie znam". "Pani/Pana wyniki są w normie, po co szukać głębiej?". "Wymyśla Pan/Pani"... i tym podobne. Koniec końców krążymy po gabinetach przez wiele lat, wydając swoje ciężko zarobione pieniądze na rozpoznanie problemu. Tego czasu, pieniędzy i zdrowia już utraconego nikt nam nie zwróci. Nieleczony problem może nieść za sobą poważne konsekwencje, dlatego warto szukać do upadłego! Nigdy nie lekceważcie problemu wypadania włosów. 

Jasne, część takich przypadków nie zwiastuje niczego poważnego. Jednak większość z nich już świadczy o poważnym problemie naszych organizmów. Zobaczcie tylko ile jest niezdiagnozowanych przypadków. Ile osób dalej walczy z wypadaniem włosów, ile wciąż szuka przyczyny.

Swoją pomoc dostałam dopiero po 4 latach biegania między gabinetami! Nie podważam kompetencji moich lekarzy/specjalistów prowadzących, ale skąd mogę mieć 100% pewność, że teraz trafiliśmy w dziesiątkę? Mogę. Moja aktualna potencjalna przyczyna jest najbardziej prawdopodobna ze wszystkich jakie kiedykolwiek usłyszałam. 

Analiza, analiza i jeszcze raz nieugiętość. Niestety teraz tylko takie zachowanie może nam pomóc i nas uratować. Wierzę w to, że problem wypadania włosów z czasem przestanie być lekceważony przez społeczeństwo. Przez Was i specjalistów. Wypadanie to tylko jeden ze znaków, że coś niedobrego się z nami dzieje. Wierzę w to, że gdy tylko stwierdzicie, że włosy wypadają Wam w wzmożonej ilości szybko coś z tym zrobicie. Tak samo jak idziecie do dentysty z bolącym zębem. Działacie od razu, prawda?

Tak samo trzeba zrobić i w tej kwestii. Badania, wizyty u specjalistów aż do skutku! Nie chodzi już o same włosy, tylko o Wasze cenne zdrowie.

Dziękuję za uwagę. Dla wszystkich wielkie podziękowania i życzenia zdrowia oraz wytrwałości!

Buziaki! 

Komentarze