KOSMETYKI ANWEN - ZBIOROWA MINI RECENZJA

Hej!

Kosmetyków Anwen używam już od jakiegoś czasu. Zaczęłam od maski "Kiełki pszenicy i kakao", o której pisałam w poście: Anwen, Kiełki Pszenicy i Kakao maska . Po pierwszych średnio zadowalających efektach, nie poddałam się i zaczęłam używać innych kosmetyków tej firmy. Wśród włosomaniaczek cieszy się ogromną renomą i popularnością. Dzisiaj poznacie moje zdanie o konkretnych produktach. 

Post składa się jakby z dwóch części, tj. części kosmetyków, która pozostawia dla mnie dużo do życzenia, oraz części, która sprawdza się dobrze. Zaczynamy! 

KOSMETYKI ANWEN

ANWEN, SZAMPON PEELINGUJĄCY "MINT IT UP"

Z racji tego, że jestem osobą, która regularnie peelinguję skórę głowy, byłam bardzo zaciekawiona, gdy dostałam MINT IT UP w prezencie. Przeczytałam wiele pozytywnych opinii, więc i ciekawość była ogromna.

Z peelingami mechanicznymi bywa wiele problemów, głownie z wypłukiwaniem drobinek z włosów. Niestety taki też problem miałam przy szamponie peelingującym. Podczas zabiegu miałam wrażenie, że drobinki wchodzą w głąb włosów, a skórę głowy traktuję jedynie płynem który z peelingu pozostał. Wypłukiwanie drobinek trwało wieki, a i tak po wysuszeniu dały się znaleźć pojedyncze "kuleczki".

Przez to, że drobinki podczas masowania wtapiały się we włosy, nie odczuwałam "zdarcia" na skórze głowy. Nie poczułam tego odświeżenia, gładkości i świeżości. Minimalna świeżość pozostała głownie po mięcie. Skalp wydawał się być delikatnie "schłodzony", ale to tyle.

Niestety albo i stety, teraz powinnam korzystać jedynie z peelingów enzymatycznych, więc istnieje bardzo małe prawdopodobieństwo, że do mechanicznych kiedykolwiek jeszcze wrócę. Tym co nie przeszkadzają drobinki lub nie mają przeciwwskazań do peelingów mechanicznych - możecie kupić. Tym zirytowanym tak jak ja polecam kupno peelingu enzymatycznego.

ANWEN, SZAMPON ŁAGODNY "BRZOSKWINIA I KOLENDRA"

Jak to każda kręconowłosa maniaczka, w posiadaniu miałam wieeeele łagodnych szamponów. BRZOSKIWNIĘ I KOLENDRĘ również zakupiłam dzięki Waszym poleceniom i reklamach na stronie producenta.

Zapach, konsystencja, dozowanie na plus. Gorzej z samym działaniem. Szamponu używałam co mycie, jakieś 3x razy pod rząd przed myciem z SLS. Bardzo często towarzyszyło mi uczucie niedomycia nasady. Na tę raczej nic nie nakładam, poza aplikowaniem wcierek, więc nie powinno być większego problemu z domyciem. Niestety, często musiałam myć skórę głowy raz jeszcze, przez co wydajność produktu oceniam na słabą. Równie często pojawiało się u mnie wrażenie splątania włosów u nasady. Podczas mycia jak i na sucho. Nie mam pojęcia z czego to wynika, ale gdy tylko zamieniłam szampon na inny, problem zniknął. 

ANWEN, ODŻYWKA "EMOLIENTOWY IRYS"

Według producenta, odżywka do włosów średniej porowatości. Moje są mieszane, serio. Raz średnio-, raz wysokoporowate. Ciężko za nimi dojść, zmieniają się. W przypadku moich włosów, EMOLIENTOWY IRYS jest dość ciężki. Nie ważne czy trzymam odżywkę kilka czy kilkadziesiąt minut, zawsze mnie obciąży. Niestety też po spłukaniu czuć, że są zbyt natłuszczone. Gdy tylko dołożę do tego produkty stylizujące, mogę zapomnieć o GHD. Nie jestem w stanie powiedzieć, który składnik mógł zwinić najbardziej, bo nigdy nie miałam z żadnym problemów. Może akurat taka kompozycja olejów? 

ANWEN, ODŻYWKA "EMOLIENTOWA RÓŻA"

Przeszliśmy do tej przyjemniejszej części posta! 

EMOLIENTOWA RÓŻA pojawiła się w moim asortymencie, po nie udanych myciach z IRYSEM. Nie poddaję się tak łatwo i zamówiłam kolejne produkty! Na szczęście ta odżywka do włosów o wysokiej porowatości sprawdziła się tak jak powinna, mimo że w składzie znajdziemy MASŁO SHEA, które wraz z kokosem totalnie nie służą moim włosom. Weź je zrozum! :D 
Pozostawiona na włosach na kilka lub kilkadziesiąt minut, sprawdza się świetnie. Natłuszcza, domyka, pozostawia włosy lekkie, miękkie i pełne blasku! Jeśli zapytacie mnie o produkt emolientowy tej marki, bądźcie pewni że wybiorę RÓŻĘ

ANWEN, ODŻYWKA "PROTEINOWA ZIELONA HERBATA"

Moja pierwsza proteinowa odżywka ANWEN. Szanuję tę serię, ponieważ w łatwy sposób jesteście w stanie dostarczyć swoim włosom protein. Do tego łatwo je tuningować i dodawać półprodukty! Jeśli mam w zamiarze mycie PEH, dodaję do ZIELONEJ HERBATY kilka kropli ulubionego olejku lub olejów oraz odżywkę humektantową lub półprodukt, np. żel aloesowy. Świetnie sprawdziła się również w ducie z maską Planeta Organica Toskańska. To właśnie po tym ducie na mojej głowie pojawił się długo wyczekiwany GHD! 

ANWEN, ODŻYWKA "PROTEINOWA ORCHIDEA"

Druga proteinka od ANWEN, która sprawdziła się jeszcze lepiej niż ZIELONA HERBATA! Ta poprzednia czasem nie współgrała z pozostałymi kosmetykami w danych myć, ale ORCHIDEA to nadrobiła i sprawdza się za KAŻDYM RAZEM, serio. Tak jak w poprzednim przypadku łatwo ją tuningować, więc zawsze będziecie mieć szansę ją wykorzystać. 

W obu odżywkach proteinowych zauważalne są miękkość, blask, sprężystość oraz mięsistość włosów. :) 

ANWEN, ODŻYWKA "NAWILŻAJĄCY BEZ"

Najlepsza uniwersalna odżywka jaką miałam. Podobnie jak z proteinowymi, można ją ulepszać na różne sposoby, co czyni ją właśnie uniwersalną. Można dodać przeróżne olejki oraz proteiny. Moja ulubiona kompozycja to: NAWILŻAJĄCY BEZ + olejek Jessi Curls + spirulina. Taką mieszankę nakładam raz na jakiś czas, podczas mycia PEH i nigdy nie kończy się masakrą na głowie! Jako, że nigdy nie używam produktów czysto humektantowych solo, ponieważ lubią puszyć, Wam też polecam taką opcję. A nuż wykorzystacie produkt, który Wam zalega! 

Do tego, odżywkę możecie stosować jako podkład pod olej. Można ją zmieszać z wodą lub nałożyć niewielką ilość przed nałożeniem ulubionego oleju. Taki duet działa cuda! 

Składy, opis oraz cenę znajdziecie na stronie producenta: www.sklepanwen.pl 

Jestem przeogromnie ciekawa, które z powyższych sprawdziły się u Was, a które nie. Czy będą to te same kosmetyki, czy zupełnie inne? Dajcie znać! :) 

Komentarze